poniedziałek, 27 marca 2017

Rozdział 16 (66)

*Savannah*

- Sav! Już jestem! - usłyszałam Brandona.
Szybko ubrałam sukienkę i wygoniłam Thony'ego przez okno. Zeszłam do salonu i posłałam bratu sztuczny uśmiech.
- I jak? Ile dostał? - spytałam, udając zainteresowanie.
- Dziesięć lat. - Brandon odpowiedział wyraźnie poirytowany moim udawanym zainteresowaniem i wyciągnął szklankę z szafki. Postawił ją na blacie i nalał do niej wody. - Przyznaj, Ry już Cię nie obchodzi. - spojrzał mi w oczy.
- To nie tak. Kocham go, ale potrzebuję ktoś, kto zadba o mnie, Evelyn i maluszka, który niebawem przyjdzie na świat. - pogłaskałam się po brzuszku.
- I dlatego zdradzasz Rylanda? - zapytał pretensjonalnie i upił łyk wody.
- Ugh... - westchnęłam. - Ja go nie zdradzam. Thony to tylko przyjaciel. - wyjaśniłam po chwili.
- Tylko przyjaciel... - mruknął pod nosem brat. - Przyjaciel od łóżka, kasy i nie wiadomo jeszcze czego! - wydarł się.
- Nie krzycz na mnie. Nie mogę się stresować, bo zaszkodzę dziecku. - zrobiłam minę zbitego szczeniaka. - Kocham Ryry'ego i cokolwiek się stanie będę na niego czekać. - oznajmiłam stanowczo i wyszłam z kuchni.
- Uciekasz od rozmowy, czyli coś ukrywasz. - Brandon stanął w progu i spojrzał na mnie spojrzeniem pt. 'Nic przede mną nie ukryjesz'.
- Tak, ukrywam. Wiele ukrywam, wiele kłamię... Ale Ty jesteś jeszcze gorszy! - stanęłam twarzą w twarz z bratem.
- Ja!? Ja jestem gorszy!? To Ty dałaś się przyłapać na kłamstwie! - uderzył mnie w polik.
- A Ty bijesz kobiety! W tym własną siostrę! - pozwoliłam łzom swobodnie spływać po twarzy.
- Przestałaś być dla mnie siostrą i kobietą w dniu, kiedy zraniłaś Rylanda! - odwrócił się i wyszedł.
Osunęłam się po ścianie. Straciłam męża, brat się ode mnie odwrócił, córka się buntuje, a kochanek nie umie pocieszyć. Chyba pora skończyć z sobą... Pora skończyć tą grę. Teraz jest 'Game over', a nie 'Next level'.

1 komentarz:

  1. Ta ma fazy na łeb...
    Ale to imię Savannah chyba ma to do siebie ;)
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń