*Ryland*
Jeszcze tego wieczoru do
moich drzwi zapukała policja. Evelyn otworzyła je i zawołała mnie.
- Pan Ryland Lynch? - spytał
wyższy wzrostem komendant.
- Tak. - potwierdziłem
przerażony.
- Pójdzie pan z nami. - tym
razem odezwał się ten niższy.
- Eve powiedz mamie, że
tatuś został aresztowany i pamiętaj, że Was kocham. - powiedziałem z łzami w
oczach i wyszedłem za policjantem.
Po prostu cudownie. Jakiś
zboczeniec chciał skrzywdzić moją córkę, a ja za stanieńcie w jej obronie będę
siedział w więzieniu.
Wsiadłem do radiowozu i
pozwoliłem by zabrano mnie na komisariat.
- Panie Lynch, gdzie był pan
trzynastego kwietnia o godzinie trzynastej? - spytał ten sam komisarz, który
mnie aresztował.
- Byłem w szkole. -
odpowiedziałem niepewnie.
- W jakim celu pan tam był?
- pytał dalej.
- Córka mojej znajomej,
która uczęszcza do jednej klasy z moją córką, zadzwoniła do mnie i powiedziała
co się stało. Wtedy wybrałem się do szkoły, wbiegłem na salę gimnastyczną,
chwyciłem leżący na podłodze step i uderzyłem nim tego nauczyciela w głowę.
- Czyli przyznaje się pan do
winy? - przerwał mi.
- Tak, przyznaję się.
- Ile czasu to planowałeś?
Piętnaście lat? - rzucił kpiąco i obrócił się o 360° się na krześle.
- To był impuls. Drugi raz
znalazłem się w takiej sytuacji, więc drugi raz postąpiłem tak samo. -
wycedziłem przez zęby.
- Ale tym razem spowodował
pan śmierć. Wie pan jakie są tego konsekwencje?
- Wiem. Zeznania, areszt,
proces i kilkanaście lat w więzieniu. - mocniej naciągnąłem rękawy od bluzy. -
Dla rodziny zrobię wszystko. - wstałem z krzesła i ruszyłem do drzwi. - To
gdzie mam iść do aresztu? - zapytałem, a policjant się zdziwił. W końcu kto
normalny tak podchodzi do aresztu za morderstwo?
Brawo Ry!
OdpowiedzUsuńZapewne gdyby musiał zrobiłby to po raz trzeci!
Pozdrawiam i czekam na next