*Ryland*
Wszedłem na salę rozpraw i
rozejrzałem się. Byli moi rodzice, Evelyn, Will, Andre i Brandon, ale nie Savannah.
Może się gorzej poczuła.
Rozprawa się rozpoczęła od
wypytania mnie o szczegóły.
- Panie Lynch, czy przyznaje
się pan do zarzucanego panu czynu? - spytał sędzia, po krótkim przedstawieniu
sprawy.
- Tak, przyznaje się do
zarzucanego mi czynu, jednocześnie zastrzegając, że zrobiłem to w obronie
córki. - odpowiedziałem, bo jak to mówił Platon 'Tylko uczciwe życie jest
szczęśliwe'.
Przesłuchano jeszcze kilku
świadków i zarządzono przerwę. Evelyn chciała do mnie podejść, jednak strażnicy
jej nie pozwolili.
- Mama Savannah szła dziś
się spotkać z tym całym Thonym! - oznajmiła z odległości.
Zabolało mnie to, mocno
zabolało. Jak mogła tak szybko znaleźć sobie pocieszenie w ramionach innego?
Z drugiej strony, to by
wyjaśniało czemu nie ma ani jej ani Thony'ego, który jako syn tego WF-isty
powinien tu być. Ten gnojek postanowił ukraść moją żonę!
- Co? - spytałem. - Savannah
mnie zdradza?
- Tak Ry. Trwa to tak od pół
roku. - Brandon włączył się do rozmowy.
- Nie! Nie! Nie! To nie może
być prawda! - załamany usiadłem na swoim miejscu, schowałem twarz w dłoniach i
się rozpłakałem. Jak ona mogła mi to zrobić!? Jak!?
Po przerwie ogłoszono wyrok.
Skazano mnie na dziesięć lat więzienia. Wyprowadzono mnie z sali rozpraw i
doprowadzono do więziennej celi. Usiadłem pod ścianą, skuliłem się i
rozpłakałem. Dziesięć lat więzienia = nie będę przy Savannah, gdy bedzie
rodzić, nie będę widział jak moje dziecko dorasta, nie będę na słodkiej
szesnastce Evelyn, ludzie zapomną o DJ Rylandzie... Straciłem wszystko... Straciłem
miłość, rodzinę, pracę... Jestem teraz tylko zabójcą, nic niewartym
człowiekiem.
Ojej, biedny Ry.
OdpowiedzUsuńA Sav taka świnia!
Pozdrawiam i czekam na next.