czwartek, 23 marca 2017

Rozdział 15 (65)

*Ryland*

Wszedłem na salę rozpraw i rozejrzałem się. Byli moi rodzice, Evelyn, Will, Andre i Brandon, ale nie Savannah. Może się gorzej poczuła.
Rozprawa się rozpoczęła od wypytania mnie o szczegóły.
- Panie Lynch, czy przyznaje się pan do zarzucanego panu czynu? - spytał sędzia, po krótkim przedstawieniu sprawy.
- Tak, przyznaje się do zarzucanego mi czynu, jednocześnie zastrzegając, że zrobiłem to w obronie córki. - odpowiedziałem, bo jak to mówił Platon 'Tylko uczciwe życie jest szczęśliwe'.

Przesłuchano jeszcze kilku świadków i zarządzono przerwę. Evelyn chciała do mnie podejść, jednak strażnicy jej nie pozwolili.
- Mama Savannah szła dziś się spotkać z tym całym Thonym! - oznajmiła z odległości.
Zabolało mnie to, mocno zabolało. Jak mogła tak szybko znaleźć sobie pocieszenie w ramionach innego?
Z drugiej strony, to by wyjaśniało czemu nie ma ani jej ani Thony'ego, który jako syn tego WF-isty powinien tu być. Ten gnojek postanowił ukraść moją żonę!
- Co? - spytałem. - Savannah mnie zdradza?
- Tak Ry. Trwa to tak od pół roku. - Brandon włączył się do rozmowy.
- Nie! Nie! Nie! To nie może być prawda! - załamany usiadłem na swoim miejscu, schowałem twarz w dłoniach i się rozpłakałem. Jak ona mogła mi to zrobić!? Jak!?

Po przerwie ogłoszono wyrok. Skazano mnie na dziesięć lat więzienia. Wyprowadzono mnie z sali rozpraw i doprowadzono do więziennej celi. Usiadłem pod ścianą, skuliłem się i rozpłakałem. Dziesięć lat więzienia = nie będę przy Savannah, gdy bedzie rodzić, nie będę widział jak moje dziecko dorasta, nie będę na słodkiej szesnastce Evelyn, ludzie zapomną o DJ Rylandzie... Straciłem wszystko... Straciłem miłość, rodzinę, pracę... Jestem teraz tylko zabójcą, nic niewartym człowiekiem.

1 komentarz: