wtorek, 7 marca 2017

Rozdział 11 (61)

*Ryland*

Siedziałem z córką w gabinecie dyrektora. Evelyn była bardzo przerażona i w trzęsących rękach trzymała kubek z wystygniętą już herbatą z melisą. Ja jeszcze bardziej przestraszony, trzymałem pusty kubek i mocno chowałem głowę w ramionach.
- Wiem, że to dla Ciebie trudne Ryland, bo to już drugi raz stało się coś podobnego, ale musisz się jakoś trzymać. - dyrektor próbował mnie uspokoić, ale nadal miałem przed oczami widok zakrwawionego WF-isty, którego pewnie długo nie zapomnę.
- Wszystko będzie dobrze tato. - Eve przytuliła mnie.
Chwyciłem jej dłoń i spojrzałem na dyrektora.
- Jak niby wszystko ma być dobrze? Jak? - podniosłem głos i wstałem z fotela, jednocześnie puszczając dłoń córki i opierając ją na biurku. - Zabiłem człowieka. Jak ma być dobrze? - zacisnąłem zęby.
- Pewnie posiedzisz trochę w więzieniu, a później, gdy udowodnimy, że było to w obronie córki to wyjdziesz na wolność. - powiedział opanowany, a mnie samą myśl, że tak może wyglądać moja przyszłość przeraziła. Ja nie mogę iść do więzienia przez takiego zboczeńca, który uwziął się na Savannah i moją córkę!

Wróciłem do domu. Evelyn poszła do swojego pokoju i się tam zamknęła. Natomiast ja stanąłem w progu kuchni i spojrzałem na Savannah, która nieświadoma zaistniałej sytuacji, gotowała obiad.
- Kochanie... - zacząłem, ale nie zdążyłem dokończyć, bo Sav mocno mnie przytuliła i czule pocałowała.
- Nic nie mów tylko posłuchaj. - przytuliła moją głowę do brzucha. - Słyszysz?
- Ale co? - spytałem, bo nie wiedziałem o co jej chodzi.
- Będziemy mieli jeszcze jedno dziecko Ry. - odpowiedziała, a ja ze zdziwienia otworzyłem buzię.
Ja lada moment mogę znaleźć się za kratkami, a Sav spodziewa się mojego dziecka. Czemu życie musi aż tak mnie karać?

1 komentarz:

  1. Ale jazda...
    U Ryry'ego zawsze nie wszystko jest tak jak powinno.
    Pozdrawiam i niecierpliwie czekam na next.

    OdpowiedzUsuń