niedziela, 16 kwietnia 2017

Rozdział 21 (71)

*Savannah*

Kolejnego dnia popołudniu Brandon przyjechał do mnie z Evelyn.
- Ktoś chciał przeprosić i wrócić. - oznajmił od wejścia.
- Eve, córeczko. Dobrze, że wróciłaś. - przytuliłam ją.
- Wróciłam, ale mam jeden warunek. Nie zdradzaj więcej taty Rylanda, dobrze?
- Dobrze. Musimy się skupić na nas i czekać aż tata wróci, bo podobno ma niebawem proces. Chcą go uniewinnić. - odparłam.
- Już znasz te dobre wieści? - córka spytała zaskoczona.
- Tak. W radiu mówili. Takie rzeczy szybko się rozchodzą. - powiedziałam i usiadłam na kanapę.

Tego wieczora nie spotkałam się z Thonym. Musiałam uśpić czujność Evelyn i Brandona.
- Jak myślisz, dowody wystarczą? - zapytałam brata, który dziś u mnie nocował
- Myślę, że niezbyt. To drugi raz, gdy coś takiego zrobił. Raz w twojej obronie, raz w obronie Eve... - zamilkł na chwilę. - Ale to nie było konieczne. Mógł inaczej to rozwiązać. - dodał.
- No może... Ale jeśli to zrobił to powinien za to zapłacić. Dobrze, że go skazali. - powiedziałam beznamiętnie.
- Odpowiada Ci to. Przynajmniej masz pretekst do zdrady. - wstał z kanapy. - Idę się położyć. Nie mam ochoty na kolejną kłótnię. - ruszył po schodach do pokoju.
Rozłożyłam się wygodnie i pogłaskałam po brzuchu.
- Widzisz Christina jaką masz rodzinę. Pokręconą, rozbitą... Ale nie martw się. Jakoś to się ułoży. - mówiłam spokojnie.
W sercu czułam, że wcale tak nie będzie. Uczucie do Rylanda się wypaliło, a Evelyn tego nie rozumie. Rozumiem, jest młoda i zżyta z ojcem, bo na początku miała tylko jego, ale to nie powód by tak mnie nie akceptować. Przez te piętnaście lat usłyszałam z jej ust może z pięć razy 'Kocham Cię'. Rani mnie to, bardzo rani... W sumie też dlatego szukam pocieszenia i zrozumienia u Thony'ego. Moze jego zboczony ojczulek traktował mnie jak traktował, to on jest inny. Poświęca mi więcej uwagi niż Ryland. Wszystkie te przeżycia pomogły mi podjąć decyzję. Decyzję o rozwodzie z Ryrym.

1 komentarz:

  1. Taki smutny rozdział w święta!!!
    Ale może ma rację - nie ma sensu męczyć się w związku bez sensu.
    Pozdrawiam i czekam na next.

    OdpowiedzUsuń