*Savannah*
Kolejnego dnia popołudniu
Brandon przyjechał do mnie z Evelyn.
- Ktoś chciał przeprosić i
wrócić. - oznajmił od wejścia.
- Eve, córeczko. Dobrze, że
wróciłaś. - przytuliłam ją.
- Wróciłam, ale mam jeden
warunek. Nie zdradzaj więcej taty Rylanda, dobrze?
- Dobrze. Musimy się skupić
na nas i czekać aż tata wróci, bo podobno ma niebawem proces. Chcą go
uniewinnić. - odparłam.
- Już znasz te dobre wieści?
- córka spytała zaskoczona.
- Tak. W radiu mówili. Takie
rzeczy szybko się rozchodzą. - powiedziałam i usiadłam na kanapę.
Tego wieczora nie spotkałam
się z Thonym. Musiałam uśpić czujność Evelyn i Brandona.
- Jak myślisz, dowody
wystarczą? - zapytałam brata, który dziś u mnie nocował
- Myślę, że niezbyt. To
drugi raz, gdy coś takiego zrobił. Raz w twojej obronie, raz w obronie Eve... -
zamilkł na chwilę. - Ale to nie było konieczne. Mógł inaczej to rozwiązać. -
dodał.
- No może... Ale jeśli to
zrobił to powinien za to zapłacić. Dobrze, że go skazali. - powiedziałam
beznamiętnie.
- Odpowiada Ci to. Przynajmniej
masz pretekst do zdrady. - wstał z kanapy. - Idę się położyć. Nie mam ochoty na
kolejną kłótnię. - ruszył po schodach do pokoju.
Rozłożyłam się wygodnie i
pogłaskałam po brzuchu.
- Widzisz Christina jaką
masz rodzinę. Pokręconą, rozbitą... Ale nie martw się. Jakoś to się ułoży. -
mówiłam spokojnie.
W sercu czułam, że wcale tak
nie będzie. Uczucie do Rylanda się wypaliło, a Evelyn tego nie rozumie.
Rozumiem, jest młoda i zżyta z ojcem, bo na początku miała tylko jego, ale to
nie powód by tak mnie nie akceptować. Przez te piętnaście lat usłyszałam z jej
ust może z pięć razy 'Kocham Cię'. Rani mnie to, bardzo rani... W sumie też
dlatego szukam pocieszenia i zrozumienia u Thony'ego. Moze jego zboczony
ojczulek traktował mnie jak traktował, to on jest inny. Poświęca mi więcej
uwagi niż Ryland. Wszystkie te przeżycia pomogły mi podjąć decyzję. Decyzję o
rozwodzie z Ryrym.
Taki smutny rozdział w święta!!!
OdpowiedzUsuńAle może ma rację - nie ma sensu męczyć się w związku bez sensu.
Pozdrawiam i czekam na next.