*Savannah*
Wróciłam do domu późnym
wieczorem. Thony, który siedział na schodach, zapewne od siedemnastej, wstał.
- Zapomniałaś o mnie,
malutka? - spytał i przyciągnął mnie do siebie.
- Zasiedziałam się u brata.
- odpowiedziałam zgodnie z prawdą. - Ale już jestem. - otworzyłam drzwi i
wpuściłam chłopaka do domu. - Evelyn jest u koleżanki, więc nie masz się co
obawiać. Nikt nas nie nakryje. - zmysłowo przejechałam palcem po jego torsie.
- To dobrze, Ty moja
ślicznotko. - pocałował mnie namiętnie.
Później wszystko poszło
szybko. Zdjeliśmy, a raczej zerwaliśmy z siebie ubrania i położyliśmy się na
kanapie w salonie.
Zbawialiśmy się w najlepsze,
gdy usłyszałam dźwięk odkluczania drzwi. Zaczęliśmy ubierać się w biegu, ale
Evelyn i tak zdążyła przyłapać prawie nagich.
- Córeczko, to nie tak. -
naciągnęłam sukienkę i ruszyłam za Eve do jej pokoju. - To nie tak. Proszę,
wysłuchaj mnie. - drapnęłam w zamknięte drzwi.
- Nie. Jak możesz zdradzać
tatę Rylanda? Wszystko mu powiem. Wszystko, aż Cię zostawi! - ciągnęła nosem,
wyraźnie to słyszałam.
- Ale Evelyn... Przez
piętnaście lat uczucie między mną a tatą wygasło... - zaczęłam jej tłumaczyć.
- Ale ten cały Thony nie
przestał Cię kręcić! Powiem wszystko tacie i zamieszkam u wuja Brandona dopóki
nie wróci! - krzyczała przez drzwi.
- Ale... - chciałam dodać
coś jeszcze
- Odejdź już! Chcę być sama!
- przerwała mi.
Odsunęłam się od drzwi i
wróciłam do Thony'ego.
- Zupełnie nie radzę sobie z
Evelyn... - westchnęłam. - Już nie wyobrażam sobie co to będzie, gdy pojawi się
druga córka...
- Pomogę Ci. - zaoferował. -
Wiesz, jak bardzo lubię dzieci...
- Okay. I nie próbuj się
potem wykręcać. - cmoknęłam go w policzek. - Idziemy kontynuować? - zmysłowo
dotknęłam palcem jego ust.
- Jak najbardziej. - wziął
mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
Rzuciliśmy się na łóżko i
tam kontynuowaliśmy to co przerwała nam Evelyn.
Już widzę jak Thony poradziłby sobie z Evelyn...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next.