środa, 8 lutego 2017

Rozdział 5 (55)

*Savannah*

Gdy wszystko się unormowało w moim życiu, zaczęliśmy z Rylandem planować swój ślub. Wiem, że późno, ale lepsze to niż wcale.
- Lepsza ta sukienka czy poprzednia? - spytałam Rydel, która siedziała przed przymierzalnią pilnując Evelyn śpiącej w wózku.
- Zdecydowanie ta. - odpowiedziała.
Obróciłam się przed lustrem i jeszcze razv przyjrzałam sukience. Była śnieżnobiała, do kolan, na ramiączkach z koronką na 'gorsecie' i na wykończeniu u dołu. Od maleńkiego o takiej marzyłam. Ostatni raz zerknęłam na swoje lustrzane odbicie i przebrałam się w swoje ubrania. Ruszyłam do kasy, gdzie zapłaciłam kartą.

Razem z Rydel, Ellingtonem i moim Ryrym zjedliśmy obiad w restauracji, po czym Ry zabrał Evelyn do domu. Ja z Delly odwiedziłam jeszcze kilka sklepów, by kupić sobie buty, a Ryd sukienkę na mój ślub.

Wesoła wróciłam do domu o 18.
- Cześć skarbie. - cmoknęłam śpiącego na kanapie w salonie Rylanda, w policzek. Otworzył oczy i uśmiechnął się.
- O... Już jesteś. - usiadł i przyciągnął mnie bliżej. - Moja Sav. - pocałował mnie. - Już niedługo będziesz moją żoną. Nawet nie wiesz jak się z tego cieszę.
- Ja też się cieszę. - położyłam ręce na jego szyi. - Zrobisz kolację? - zrobiłam słodką minkę.
- Oczywiście. Dla Ciebie zawsze. - wstał i zabrał mnie na rękach do kuchni.

Przy posiłku rozmawialiśmy na temat naszego ślubu. Co prawda ślub po ponad roku od narodzin dziecka nie jest zbyt dobrze postrzegany w dzisiejszym społeczeństwie, ale i tak się na to zdecydowaliśmy, bo życie na tzw. kocią łapę, nie jest tym o czym marzyłam. A po za tym, w końcu staniemy się prawdziwą rodziną w świetle prawa, bo prywatnie to już jesteśmy.

1 komentarz:

  1. Sav to ma szczęście - pierwsza suknia jaką ubrała leży na niej idealnie i to bez przeróbek ;)
    Pozdrawiam serdecznie i czekam na ten ślubny rozdział!

    OdpowiedzUsuń