(kilka miesięcy później)
*Savannah*
Trzy tygodnie po porodzie
nadszedł dzień rozprawy rozwodowej. Sędzia wysłuchał obu stron i zarządził
krótką przerwę, a po niej ogłosił wyrok. Oczywiście otrzymaliśmy rozwód.
Pozostała tylko sprawa córek.
- Zwracając uwagę na dobro
dzieci, Evelyn Zara Lynch zostanie z ojcem. Natomiast Christina Sarah Lynch
pozostanie przy matce. Taki podział wpływa na to iż żadna ze stron nie będzie
płacić alimentów na dziecko. - ogłosił stary sędzia.
Szczęśliwa opuściłam sąd i
udałam się do Thony'ego, by podzielić się dobrą wiadomością.
Tego wieczora zjedliśmy
romantyczną kolację i obejrzeliśmy jakiś horror lecący w telewizji. Zasnęliśmy
wtuleni w siebie na tapczanie w salonie.
Rankiem wybrałam się do
brata. Był na mnie bardzo zły.
- Jak mogłaś!? On Cię
kochał! - wydarł się na mnie.
- Nie będziesz mi mówił co
powinnam, a czego nie! Taki brat to nie brat! - uderzyłam go z otwartej dłoni w
lewy polik. - Znikaj z mojego życia raz na zawsze!
- Dobrze! A Ty znikaj z
mojego! - wypchnął mnie za drzwi, które zatrzasnął zaraz za mną.
Całe moje życie się sypie...
Ry, Brandon, Evelyn... Pewnie następny będzie Thony... Czemu los aż tak mnie
kara!?
Ale krótki rozdział...
OdpowiedzUsuńCzekam co jeszcze będzie dalej!
Pozdrawiam