(10 lat później)
*Ryland*
Moja córka, po ukończeniu
licencjatu, w końcu bierze ślub. Evelyn, wyrosła na dużą, śliczną kobietę i
uniezależniła się ode mnie. Kupiła mały domek, pieska i zostawiła mnie z Willem
i Allie. Gigi, podobnie jak ona wyprowadziła się na początku studiów.
Nadszedł dzień ślubu.
Pomogłem córce w przygotowaniach. Biała suknia, welon, bukiet... Wszystko
pomagałem wybrać. Przywiozłem Eve pod kościół na swoim motorze, gdzie czekał na
nią jej ukochany Maxmillian. Chłopak naprawdę w porządku.
Równo o 16 wszedłem do
świątyni i przyprowadziłem Evelyn pod ołtarz. Wzruszyłem się tą chwilą.
Pamiętam jak była malutka i dopiero poznawała świat. A teraz? Jest dorosła i
niebawem pewnie sama będzie miała dzieci. Usiadłem w pierwszej ławce, obok
Brandona. Gigi i Lee byli świadkami. To cudowne, że tak się dogadują.
- Czy Ty, Evelyn Zaro Lynch,
bierzesz sobie Maxmilliana... - ksiądz prowadził ceremonię jak za moich czasów.
Po drogiej stronie kościoła
dostrzegłem Sav. Była tylko z nastoletnią już Christiną. Pojedyncze łzy smutku
spłynęły po moich policzkach, łącząc się z tymi ze wzruszenia.
Po ceremonii w kościele
odbywało się wesele. Tańce, jedzenie... Jak zwykle. Tuż po torcie Savannah
udała się na balkon, więc wykorzystałem okazję, by z nią porozmawiać.
- Sav, ja nadal Cię
kocham... - wyznałem na jednym oddechu.
Dziewczyna spojrzała mi w
głęboko w oczy i nic nie mówiła. Staliśmy w ciszy, słysząc tylko bicia naszych
serc, pragnących miłości i oddechy przyspieszone niezręczną sytuacją. Już
chciałem się odwrócić i odejść, gdy stało się coś niespodziewanego. Sav
chwyciła moją dłoń, przyciągnęła mnie bliżej i namiętnie pocałowała. Wplotła
palce w moje włosy, a ja objąłem ją w talii.
- Ja też Cię kocham. Ta
rozłąka mi to uświadomiła. - wyszeptała mi w usta i czule ucałowała.
- Uuu... Ryland i Savannah
znów razem! - Ross ujrzał nas, stojąc w drzwiach i od razu zwrócił uwagę
wszystkich. Zgromadzeni goście klaskali, a my całowaliśmy się bez po
opamiętania. Zupełnie jak za początków naszej miłości.